czwartek, 26 czerwca 2008

GENEWSKIE PLAZE

Mimo pesymizmu wiejacego z lektury (patrz poprzedni wpis), udalo mi sie dzis z radoscia przezyc kolejny dzien - a to za sprawa kapieli w Jeziorze Genewskim. Plaza wysypana kamyczkami, woda ciepla, przynajmniej optycznie czysta. I to wszystko w centrum miasta! Dzisiaj bylam na plazy w Les Paquis - dzielnicy restauracji i czerwonych latarni (i kto by pomyslal, ze takowaz maja?!). Genewa zarobila kolejnego plusa (za plaze, nie za latarnie).

KROTKIE I PUSTE ZARAZEM

Przezylem tak niewiele, ze mam sklonnosc do wyobrazania sobie, ze nie umre, wydaje mi sie nieprawdopodobne, ze zycie ludzkie moze zredukowac sie do tak niewielu rzeczy; czlowiek mysli, wbrew samemu sobie, ze wczesniej czy pozniej cos sie wydarzy. Powazny blad. Zycie moze byc doskonale krotkie i puste zarazem. Dni uplywaja monotonnie, nie zostawiajac najmniejszego sladu ani wspomnienia.

Poszerzenie pola walki, Michel Houellebecq

Kolejny autor - deziluzjonista, ktory wypowiada na glos te ciemne mysli, ktore gdzies od zawsze tkwia nieubrane w slowa. Na szczescie w kilka miesiecy po przeczytaniu nastroj depresyjny mija. Az do nastepnej powiesci.

niedziela, 22 czerwca 2008

FÊTE DE LA MUSIQUE CZYLI GENEWA OZYLA

Najlepiej przyjechac do Genewy na Fête de la musique - mozna uwierzyc, ze to miasto naprawde zyje! Przez Genewe przewijaja sie tlumy, w kazdym zakatku graja rozne zespoly, rockowe, metalowe, jazzowe, latino, ludzie tancza na ulicach. Rewelacja, naprawde! Problem w tym, ze jutro, w poniedzialek, ludzie pochowaja sie gdzies w swoich zakamarkach i znowu bedzie pustawo... A moze nie?

Widzowie byli rozni...

sobota, 14 czerwca 2008

MAKARONIKI


Vincus kupil mi dzis na pocieszenie (po wizycie u lekarza, ktory odkryl u mnie potworna anomalie genetyczna w prawej stopie) zestaw makaronikow w bajecznych kolorach. Coz, moze i wygladaja sztucznie, ale smaki maja calkiem kuszace!

czwartek, 12 czerwca 2008

wtorek, 10 czerwca 2008

16 DNI

Przyjezdzam do Polski na cale Swieta i Sylwestra! 16 dni w domku! Hurrraaaaa!!!!!!

Zainteresowanych prosze o wpisywanie propozycji spotkan bardziej lub mnie kulturalnych do karnecika.

niedziela, 8 czerwca 2008

POLSKA GOLA! (CHOCIAZ JEDNEGO...)

Rekawica zostala rzucona we czwartek - Irenka (Niemka) zaprosila nas na ogladanie meczu Polska-Niemcy. Nie cierpie futbolu, zupelnie mnie to nie interesuje, ale nie moglam odmowic, kiedy tak prowokacyjnie mnie zagaila...


Niedziela wieczor, Plainpalais, wielkie ekrany. Pomiedzy Portugalczykami, Francuzami i Szwajcarami, blyska czasem polska flaga. Ale czesciej niemiecka.

Ja, oczywiscie nieprzygotowana, w kolorach szaroczarnomyszatych, takoz i moi towarzysze. Jedynie Irenka w barwach wojennych z zolto-czarno-czerwonymi paskami na policzku. Eryk (Francuz) wstawia sie za nami i pokrzykuje "Polska, Polska". Zastrzega jednak, ze przy przewadze 2:0 przechodzi do obozu wroga.

Lapiemy Japonke z flaga polska na twarzy. Z kolazankami przygotowaly domowym sposobem flagi na patyczkach, dokladnie takie jak zobilismy na plastyce czy ZPT na 1 maja. Albo moze trzeciego? Daja nam jeden egzemplarz i w koncu mamy czym wymachiwac.
Trybuny pelne sa prawdziwych Polakow w kolorze hebanu. Moze z szacunku dla Odisabebe (byl kiedys taki w naszej druzynie, z tego co pamietam).

Chlopcy zaczynaja biegac po murawie, na poczatku mam problemy z koncentracja, pilka za szybko skreca i nie wiem juz kto-co-kopie. Dodatkowo bramkarze maja identyczne stroje, co mnie juz zupelnie zbija z tropu. Po kilkunastu minutach zaczynam sie rogrzewac i denerwowac przy akacjach przy bramce. Wole nie sluchac komentatora, bo szczerze mowiac, jak slysze "-ski" podal do "-ski", to naprawde nie wiem, czy to Polak Polakowi, czy Niemiec...

Z nazwisk kojarze przede wszystkim Krzynowka. Wspominam wspolne uczenie sie do egzaminu urozmaicone czytaniem na glos felietonow o Krzynowku. Nie wiem czym sie wtedy tak narazil braci dziennikarskiej, ale nie zostawili na nim suchej nitki...

Kiedy wlasnie wybralysmy sie z Agatka do toitoia, Podolski pomylil bramki i strzelil gola Polakom. Drugi strzal padl kiedy w strugach deszczu wracalismy do domu.

Rano w gazetach informacja o naszej druzgoczacej porazce, tytul: "Podolski, niemiecki bohater". Kpina losu.


piątek, 6 czerwca 2008

KIBICUJE POLAKOM

Le Matin Bleu, 6. czerwca 2008

20 Minutes, 6. czerwca 2008