środa, 6 sierpnia 2008

KMER

Przyszedl dzis do mojego dzialu list od pewnego Wietnamczyka, pisany recznie, po francusku. Niejaki Van Tung na stronie A4 przedstawia swoje dzieje, ojca ze ofiare Czerwonych Kmerow, pisze o tym, ze wprawdzie nie posiada restauracji, ale potrafi zrobic nem (taki rodzaj nalesnika czy roladki...) i mochodem napomyka o jakis kursach, prowadzonych przez nas. Zadnych detali i tak naprawde zadnego konkretnego pytania.

List wywolal na mojej twarzy zaledwie blady usmiech, ktory przerodzil sie w zaiste perlisty smiech, dopiero gdy znalazlam w dolaczonej paczce prezent: zegarek (za 65 CHF z Migrosa, rachunek jest w paczce), zolty ser Elementaler i Kulki (z miesa? Sera? bog jeden wi). Nie, to mnie przeroslo...

Teraz sie zastanawiam co z tym fantem zrobic. V. sugeruje, ze to rodzaj lapowki, wiec zegarek powinnismy koniecznie odeslac. Chyba tak zrobie. A list koniecznie musze zeskanowac...

Brak komentarzy: