piątek, 7 listopada 2008

KONCERT

Wystrojona w nowa mala-czarna z przeceny stanelam na bramce sprzedajac bilety na koncert fortepianowy Pana Piszczela w wokalem swiatowej slawy Pani Slusznych Rozmarow. Okazja nie byle jaka: odzyskanie niepodleglosci przez nasz kraj Ojczysty. Polakow przyslo niewielu, za to licznie stawili sie przedstawiciele Towarzystwa Niemieckiego. Cieszy, ze chca z nami swietowac wlasnie dzis, w koncu dla nich to byle pewnego rodzaju strata.

Od samego poczatku czulo sie drobny konflikt miedzy pracownikami Misji Polskiej i Stowarzyszeniem Polakow. Nasze VIPy nie zostaly dopisane na liste gosci, zaproszonych na koktail. "Wy nie wpuscicie naszych, to my zamkniemy drzwi i nikogo nie wpuscimy" - rejtanowsko sie postawila E. Coz, w koncu VIPy nie zaszczycily nas obecnoscia i konflikt sie rozwial.

Spiew jak dzwon Pani Slusznych Rozmiarow rozbrzmiewal do muzyki roznej, niekiedy... trudnej dla niewyrobionego ucha, jakim moje ucho moje (zarowno prawe, jak i lewe, nie wyrobione nic a nic). O ile Wagner po niemiecku brzmial rewelacyjnie, to przy Lutoslawkim modlilam sie o przerwe. Wolalam juz wtedy wsluchiwac sie w gre Pana Piszczela, ignorujac wokal...

A po koncercie koktail z mini-kabanoskami powstykanymi do glowki kapusty, kolorowymi przekaskami i winem. Kelnerzy radzili sobie z otwieraniem butelek, ani razu nie wpychajac korka do srodka, ani nawet nie wyciagajac wiertel. Przy okazji rozmowy z mlodymi dyplomatami jezykiem nader wyszukanym, zeby nie powiedziec napuszonym...

PS Pani Slusznych Rozmiarow byc moze i jest znana w swiatku altu i mezzasopranu, ale skoro nie ma swojej notki w Wikipedii, znana nie jest. (Wpis w kilku glownych jezykach pozwalalby zakwalifikowac ja do slaw.)

7 komentarzy:

Temu Misiu pisze...

Boję się o Ciebie.
Wracaj, bo gotowaś się jeszcze zaangażować w coś bardziej szkodliwego niż kontakty z Polonią. Np. zapisać się na kurs przygotowawczy dla wodołazów :D czy jakoś tak...

olszuffka pisze...

Grunt to liczyc na wyrozumialosc przyjaciol... Moze tylko tych przez duze P? :P

Temu Misiu pisze...

Jak to mawiała moja wychowawczyni z podstawówki: "ja tam pamiętliwa nie jestem, ale ja do końca życia nie zapomnę jak Iwona na apelu nie umiała uruchomić magnetofonu"

Względnie wspomnienie Iwony na apelu zastępowała czymś innym. I tak od 4 do 8 klasy, na każdej godzinie wychowawczej. "Ja tam pamiętliwa nie jestem...."

Czy to się nigdy nie skończy?

olszuffka pisze...

Sa rzeczy wieczne...

Temu Misiu pisze...

Stań ponad.

olszuffka pisze...

Trudno jak sie ma metr piec w kapeluszu.

A poza tym, skad ta nagla lakonicznosc? Temu Misiu chory???

Temu Misiu pisze...

Chciałam dać Ci szansę stanięcia ponad mimo wszystko.

Lakoniczność? Taka jakaś Dzika jestem ;)