Wystrojona w nowa mala-czarna z przeceny stanelam na bramce sprzedajac bilety na koncert fortepianowy Pana Piszczela w wokalem swiatowej slawy Pani Slusznych Rozmarow. Okazja nie byle jaka: odzyskanie niepodleglosci przez nasz kraj Ojczysty. Polakow przyslo niewielu, za to licznie stawili sie przedstawiciele Towarzystwa Niemieckiego. Cieszy, ze chca z nami swietowac wlasnie dzis, w koncu dla nich to byle pewnego rodzaju strata.
Od samego poczatku czulo sie drobny konflikt miedzy pracownikami Misji Polskiej i Stowarzyszeniem Polakow. Nasze VIPy nie zostaly dopisane na liste gosci, zaproszonych na koktail. "Wy nie wpuscicie naszych, to my zamkniemy drzwi i nikogo nie wpuscimy" - rejtanowsko sie postawila E. Coz, w koncu VIPy nie zaszczycily nas obecnoscia i konflikt sie rozwial.
Spiew jak dzwon Pani Slusznych Rozmiarow rozbrzmiewal do muzyki roznej, niekiedy... trudnej dla niewyrobionego ucha, jakim moje ucho moje (zarowno prawe, jak i lewe, nie wyrobione nic a nic). O ile Wagner po niemiecku brzmial rewelacyjnie, to przy Lutoslawkim modlilam sie o przerwe. Wolalam juz wtedy wsluchiwac sie w gre Pana Piszczela, ignorujac wokal...
A po koncercie koktail z mini-kabanoskami powstykanymi do glowki kapusty, kolorowymi przekaskami i winem. Kelnerzy radzili sobie z otwieraniem butelek, ani razu nie wpychajac korka do srodka, ani nawet nie wyciagajac wiertel. Przy okazji rozmowy z mlodymi dyplomatami jezykiem nader wyszukanym, zeby nie powiedziec napuszonym...
PS Pani Slusznych Rozmiarow byc moze i jest znana w swiatku altu i mezzasopranu, ale skoro nie ma swojej notki w Wikipedii, znana nie jest. (Wpis w kilku glownych jezykach pozwalalby zakwalifikowac ja do slaw.)
piątek, 7 listopada 2008
KONCERT
o 07:44
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
7 komentarzy:
Boję się o Ciebie.
Wracaj, bo gotowaś się jeszcze zaangażować w coś bardziej szkodliwego niż kontakty z Polonią. Np. zapisać się na kurs przygotowawczy dla wodołazów :D czy jakoś tak...
Grunt to liczyc na wyrozumialosc przyjaciol... Moze tylko tych przez duze P? :P
Jak to mawiała moja wychowawczyni z podstawówki: "ja tam pamiętliwa nie jestem, ale ja do końca życia nie zapomnę jak Iwona na apelu nie umiała uruchomić magnetofonu"
Względnie wspomnienie Iwony na apelu zastępowała czymś innym. I tak od 4 do 8 klasy, na każdej godzinie wychowawczej. "Ja tam pamiętliwa nie jestem...."
Czy to się nigdy nie skończy?
Sa rzeczy wieczne...
Stań ponad.
Trudno jak sie ma metr piec w kapeluszu.
A poza tym, skad ta nagla lakonicznosc? Temu Misiu chory???
Chciałam dać Ci szansę stanięcia ponad mimo wszystko.
Lakoniczność? Taka jakaś Dzika jestem ;)
Prześlij komentarz