Rodzina V., a wiec i moja rodzina, jest bardzo katolicka. Swietnie, mogliby byc na przyklad muzulmaninami i nie podawac obiadu w czasie ramadanu. Albo wegetarianami. Albo filetelistami. Albo...
Katolicyzm to jeszcze nie problem (w koncu niemal wsyzscy nimi jestesm, czyz nie?), tylko to, ze od czasu do czasu uszczesliwiaja mnie jakas ksiazka w duchu religijnym. Ostatnio dostalismy z V. w zamierzeniu "zabawne i pouczajace" ksiazeczki o pierwszych latach malzenstwa. Zaczelam jedna w ramach cwiczen jezykowych, dodatkowo zachecona informacja, ze ksiazeczka jest w zamierzeniu zabawna.
I tak od wczoraj usiluje sie posmiac przy przytoczonych przez autora anegdotkach, ktore same w sobie sa dosc sympatyczne, bogaj umiechnac kacikiem ust, i jakos nie moge. Przytlacza mnie ten pseudo-wyluzowany styl, ktory ma sugerowac zrozumienie dla ludzkiej natury, z lekka jedynie sugerujacy co-jest-wlasciwe. Rosnie mi wielka gula w gardle, kiedy czytam te napuszone frazy, typowe dla dyskursu katolickiego, te wszystkie "dary", "celibaty" i eufemizmy typu "zabawa w lekarza". Brrrr.
wtorek, 16 września 2008
ZABAWA W LEKARZA
o 13:55
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
Uff.. kamień spadł mi z serca. Filatelistami nie są. A już się bałam.
A skoro i o eufemizmach mowa - najlepszy znalazłam w podręczniku do wychowania seksualnego:
uwaga....
"zapieczętowane źródło życia"
I teraz konkurs. Co autor miał na myśli?
Główna nagroda - pierścień czystości... więcej na:
http://www.kurierlubelski.pl/module-dzial-viewpub-tid-9-pid-46582.html
Ja wiem, ja wiem!!! Moze to "pas cnoty??".
chyba jednak nie pas... no coz, mowilam, ze z jezykiem kato-propagandy jestem na bakier;)
Otóż nie. Pudło. Może kolega Dzikoo się udzieli?
Prześlij komentarz