Jakze milo przejechac sie polna droga na nowym rowerze, podziwiajac gaillarskie lasy, gaillarskie salaty, gaillarskie ptaszki... No wlasnie, ptaszka to bym sobie jednak darowala:(
Juz wiecej tam sama nie pojade.
Niby sa niegrozni, ale jednak jakos nieprzyjemnie mi sie zrobilo. Pamietam jak kiedys wyrzucilam podobnego goscia z windy. Popchnelam go na sciane. Wygladal tak niepozornie, biedak.
poniedziałek, 19 maja 2008
ROWER
o 22:44
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Fiu fiu, co za zgrabna i delikatna sugestia bazująca na podwójnym znaczeniu pewnego słowa o konotacjach ornitologicznych. Koleżanko, powiało literaturą...
Czuję, że znowu muszę wkroczyć do akcji i wyjaśnić nie wtajemniczonym o co chodzi...albo nie. Jak kiedyś wkroczyłam to dostałam bana na pisanie o pewnych związkach chemicznych. Wszystko przez chemików. Znowu.
no to ciao!
Dzieki, Temu Misiu, za twa niebywala subtelnosc:)ciesze; ze w koncu udalo ci sie wpisac w klimat tago jakze niedoslownego bloga:)
Prześlij komentarz