poniedziałek, 19 maja 2008

ROWER

Jakze milo przejechac sie polna droga na nowym rowerze, podziwiajac gaillarskie lasy, gaillarskie salaty, gaillarskie ptaszki... No wlasnie, ptaszka to bym sobie jednak darowala:(

Juz wiecej tam sama nie pojade.

Niby sa niegrozni, ale jednak jakos nieprzyjemnie mi sie zrobilo. Pamietam jak kiedys wyrzucilam podobnego goscia z windy. Popchnelam go na sciane. Wygladal tak niepozornie, biedak.

2 komentarze:

Temu Misiu pisze...

Fiu fiu, co za zgrabna i delikatna sugestia bazująca na podwójnym znaczeniu pewnego słowa o konotacjach ornitologicznych. Koleżanko, powiało literaturą...

Czuję, że znowu muszę wkroczyć do akcji i wyjaśnić nie wtajemniczonym o co chodzi...albo nie. Jak kiedyś wkroczyłam to dostałam bana na pisanie o pewnych związkach chemicznych. Wszystko przez chemików. Znowu.

no to ciao!

olszuffka pisze...

Dzieki, Temu Misiu, za twa niebywala subtelnosc:)ciesze; ze w koncu udalo ci sie wpisac w klimat tago jakze niedoslownego bloga:)