środa, 14 listopada 2007

BORTCH czerwony

Otwieram dzisiaj niczego nieswiadoma skrzynke mailowa, a tu czeka na mnie wiadomosc od ciotki Vincenta wyslana do calej rodziny... Czytam, czytam, patrze - i co widze? - petycja skierowana bezposrednio do mnie: Anna, naucz nas robic "bortch". Dzieki swej wnikliwej inteligencji domyslilam sie ze chodzi o BARSZCZ i blady strach na mnie padl.

Barszcz... no wiec, jest kilka sposobow uzyskania barszczu: mozna isc do mamy na Wigilie, kupic barszcz w kartonie lub w proszku lub ewentulanie zamowic w bardziej lub mniej (bar mleczny) eleganckiej restauracji. Polecem w zestawie z krokietkiem (swietne krokiety mrozone sa w naszej swojskiej sieci sklepow L.). Jesli ktos preferuje wlasnorecznie zrobione potrawy, proponuje uzyc burakow (to takie czerwone, strasznie brudzi).

Za kilka tygodni odwiedzimy te ciocie i obawiam sie, ze zapragnie oryginalnego bortchu przygotowanego przez Polke z krwi i kosci, a wtedy... musze znalezc droge odwrotu: "nie mam weny tworczej", "nie ma skladnikow we Francji", "buraki smakuja tu inaczej"... pomozcie!

Ja tego barszczu gotowac nie moge - to sie moze skonczyc co najmniej trwalym kalectwem!!! Ostatanio moje proby gotowania na szczescie spowodowaly jedynie szkody odwracalne (a przynajmniej mam cicha nadzieje, ze ta czerwona blizna z nadgarstka zniknie a paznokiec odrosnie!).

1 komentarz:

Temu Misiu pisze...

Aniu, niosę Ci słowa otuchy! Ja ostatnio zostałam obdarowana kaczką przez Przyszłą Ewentualną! R. triumfalnie wniósł zamrożone ptaszysko i rzucił na stół (tu: etos mężczyzny wracającego z polowania).
Leżało takie dziwne, jeszcze troche włochate, nie za duże, lekko krwawiące po rozmrożeniu.
A R. patrzył na mnie wymownie "no popisz się zdolnościami kobieto".

I jakoś się udało zrobić rosół (z ziemniakami, mniam), resztę udusić w sosie (trochę się tłuszcz rozdzielał od sosu, ale trudno).

Tylko tak - co innego gotować dla R., który w zasadzie jest wszsytkożerny i tylko udaje, że ma jakieś ulubione smaki (schabowy z kapustą) a co innego dla Francuzów.

A - Aneczko! Najważniejsze - oni nie znają prawidłowego smaku barszczu, więc możesz im wmówić cokolwiek.
0oo0 - uszy do góry!