poniedziałek, 5 listopada 2007

PACZKI

Ostatnio odkrylam w sobie poklady altruizmu... Choc tak naprawde nie bardzo wierze w to zjawisko. Ja na przyklad stalam sie altruistka dla zabicia czasu.

Skoro juz siedze calymi dniami sama biedna, szefowa Vincenta Natasha zaproponowala, zebym pomogla jej kolezance pakowac paczki dla biednych dzieci w Rumunii, Moldawii i innych straszliwych krajach. Wczesnym popoludniem zabrali mnie z Vincentem i wywiezli na farme odlegla od Gaillard o jakies 9 km i zostawili tam na pastwe losu. Przez kilka godzin: kleilam tasma kartony, opakowywalam w papierki, kleilam serduszka i gwiazdki, wiazalam wstazeczki, laczylam skarpeteczki w pary itp. Pracowalam z 17 -letnia Bernadetka, jej siostra blizniaczka, ich rodzicami i jeszcze ze dwiema osobami. Zrobilismy 74 paczki - czyli w sumie jest juz ponad 300. W nagrode na przykladne lepienie dostalam chleb wlasnej roboty, ktory wlasnie konsumuje, mniam mniam.

Coz, przynajmniej mam poczucie, ze robilam dzis cos wymiernego, moznaby zaryzykowac stwierdzenie, ze potrzebnego, co ostatnimi czasy zdarza sie nader rzadko.

2 komentarze:

ELT pisze...

a może by tak coś do ojczyzny przysłać, co? a nie do jakiejś buła-garii, czy rum-uni.

Anonimowy pisze...

Nowy Sacz prosze! Mimo tego, co utrzymuje to nie jest to samo co Nowy Jork. To tylko moje dramatyczne proby podniesienia samooceny....
Czekam zatem na paczke!