Ha, mam ulubiony serial - DESPERATE HOUSEWIVES:) Panie siedza w domu i sie nudza, nie sa tak wyzwolone (a przynajmniej nie wszystkie) jak w Sex in the City, maja mezow, dzieci i sliczne identyczne domki na amerykanskim przedmiesciu. Nic specjalnego nie robia, bo przeciez NIE PRACUJA, wiec snuja sie, knowaja, jedza ciasteczka, plotkuja, romansuja z mezami wlasnymi lub niezupelnie, oraz pieknie wygladaja, a czasem nawet choruja, maja corki w ciazy, mroczne sekrety rodzinne i sasiadow gejow, z ktorymi usiluja sie zaprzyjaznic. Cudowne zycie;)
"Desperatki" to moglaby byc nazwa kwiatkow, cos jak "margaretki". Moznaby tak nazwac gatunek kwitnacy tuz przed sama zima, skazany na zmrozenie i pewna smierc.
Powialo optymizmem.
środa, 7 listopada 2007
DESPERATKI
o 09:55
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
zawsze myślałam, że ten to nie jest film tylko książka albo nawet tzw. komis.
to film, sama widzialam. A najbardziej magiczne jest to, ze gra w nim Agent Specjalny FBI Cooper, tylko wyglada juz podtatusiale.
Prześlij komentarz