wtorek, 18 marca 2008

1. DZIEN PRACY

Przypomniala mi sie troche nasza Korporacja z boksami, darmowa kawa i wolno dzialajacymi systemami. Od razu czlowiekowi razniej - nie taka Szwajcaria rozwinieta, jak ja maluja!

Towarzystwo wymieszane - w moim teamie jest na razie tylko jeden Argentynczyk, ktory przez kilkanascie lat mieszkal w Montrealu, ma dojsc do nas jeszcze Finka. N. wyglada na spokojnego czlowieka, nienerwowego, co w moim towarzystwie jest zaleta nie-do-pogardzenia (hihi). Jest tu od 5 tygodni i sam wielu rzeczy nie wie, co tylko poglebilo moje wrazenie, ze mimo schludnego wygladu szafek, w ich wnetrzu panuje chaos.

Z kafeterii i sali konferencyjnej mamy piekny widok na gory i startujace samoloty. N. stwierdzil, ze widoki, to jedyna rzecz, ktora mu sie podoba w Genewie.

Caly dzien lzawily mi oczy. Odzwyczaily sie, biedaczki, od slepienia w monitor przez te 4 miesiace laby...

2 komentarze:

popa pisze...

dla tych samolotow za oknem to nie trzeba bylo do Szwajcarii prosze Pani... w galileo mozna bylo rozklad lotow odtworzyc ;-)))

trzymam kciuki tak w ogole!

olszuffka pisze...

Tak, i fototapete sobie przykleic z jurajskimi plenerami w boxie...;)