Na stronie internetowej miasteczka Gaillard zauwazylam kolorowe ogloszenie: tego a tego dnia, na placu "Porte de France" stanie Autobus Rekrutacyjny. W to mi graj! Wydrukowalam kilka dodatkowych zyciorysow w roznych jezykach swiata i przygotowana na cos w stylu mini targow pracy poszlam na spotkanie przeznaczenia...
W kolejce do autobusu stoja niemal sami czarnoskorzy, gdzieniegdzie wystaje jakas blada twarz. W autobusie kiwa sie pan w krawacie i kilka zaangazowanych spolecznie pan. Rozumie, ze nie mozna do niego wejsc tak po prostu. Wreczaja mi liste otwartych pozycji - jezeli cos mnie zainteresuje, to moge zapisac sie na liste i zyskuje prawo wejscia do autobusu i rozmowy z kiwajacym sie panem. Czytam. Czytam i staram sie przypomniec zawody z pierwszej lekcji francuskiego: murarz, piekarz, pomocnik wykidajly... o, to ciekawe, "animatorka" - wedlug opisu nawoluje do promocji. Hmm. Jakos trace ochote na spotkanie pana w krawacie.
Niech juz bedzie ten Dyrektor Gen. ONZ.
czwartek, 14 lutego 2008
AUTOBUS
o 22:17
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Andzia, gdzie Ty wyladowalas??!! w krakowie jesli pamietasz do autobusu wystarczy miec bilet... nie trzeba sie na liste zapisywac zeby uzyskac prawo wejscia ;-)) a kiwajacych sie panow i tak uswiadczysz...
Prześlij komentarz