Po raz pierwszy przyjmowalismy dzisiaj gosci! Trzepanie dywanow i pucowanie srebrnych lyzeczek trwalo od rana. Gosciom - Irenie i Erykowi - podalismy, oczywiscie, nasze danie popisowe, czyli nalesniki zrobione na gadzeciarskiej maszynce Crepes Party. Nie wiem w ktorym momencie padl pomysl, ze zagrac w brydza. Oni nigdy nie grali, co mi akurat odpowiada, bo zanim beda lepsi ode mnie, to potrwa ze dwa spotkania... Eryk sie zachwycil gra, Irena nieco mniej, ale czuje, ze jeszcze sie umowimy na wieczorek brydzowy. V. wyciagnal juz nawet swoj zielony dywanik do gry w karty, ktory jest konieczna koniecznosci i bez niego zadna gra odbyc sie nie moze. Nastepnym razem mysle, ze wrocimy do podzialow rodzinnych, bo chlopcy szybko by nas skosili, grajac razem. I nawet nie moglybysmy sie pocieszac, ze beda mieli pecha w milosci...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
ojej, masz maszynke do nalesnikow! ;-)))
ale fajowow ;-)))) a skad masz? ;p [rotosia]
Prześlij komentarz