sobota, 12 stycznia 2008

BY NIGHT

Zycie nocne w Genewie istnieje - nie jest to oczywiste i latwe do zaobserwowania, ale sa i puby i dance floory, porozrzucane w roznych zakatkach miasta.

Wczoraj z grupa glocals (glocals.com - spolecznosc obcokrajowcow w Genewie) przez kilka bitych godzin tancowalismy salse w bardzo sympatycznym klubie. My jestesmy na etapie poznawania krokow, obrotow i ukladow, wiec to dla nas wyzwanie. Kobiecie jest jednak duzo latwiej jak ma dobrego partnera - wystarczy poddac sie jego woli, nie mylic krokow i krecic biodrem. Czesc trzecia jakos mi wychodzi, dwie poprzednie - srednio, ale pracuje nad tym. Wczoraj tancowalam ze starymi wyjadaczami z roznych egzotycznych krakow.. Brazylii, Indii.. ha, nawet Polski!

Potem urzadzilismy sobie jeszcze maly clubbing z kolega V. Julianem i jego przyjacielem Matthiew w Carouge, niegdys osobnym miasteczku, zaanektowanym przez Genewe. Niska zabudowa, troche taki Stary Sacz, a uliczki kryja bardzo przyjemne knajpki. W Czarnym Kocie grali np muzyke z filmu Czarny kot, bialy kot Kursturicy - bylam wniebowzieta! Dziwne dla mnie bylo tylko to, ze stoliki byly moze trzy na krzyz, a wiekszosc ludzo stala. Moze jeszcze to, ze po godzinie drugiej napitki drozeja...

Po raz pierwszy w Genewie sie troche wyszalalam!

Brak komentarzy: