Pewnego poranka Khalid z naszej saudyjskiej grupy, facet dobrze po czterdziestce piatce, podszedl do mnie z tymi slowy:
- Jestes taka slodka i pomocna. Musimy gdzies razem wyjsc.
- Hm, nie sadze zeby moj maz byl z tego zadowolony - odpowiedzialam, dziekujac w duchu, ze mam taki silny argument. Khalid jednak nie do konca mi dowierzal...
- Nie nosisz obraczki (ach, widac wypatrywal wczesniej).
- Nosze, ale na prawej rece, bo tak sie u nas nosi w Polsce - zaprezentowalam dumnie.
- No tak, ale niektore dziewczyny to specjalnie nosza obraczke, mimo ze nie sa mezatkami, a jak im sie ktos podoba, to szybko chowaja do kieszeni.
- Moze i tak, ale ja naprawde mam meza.
- Coz, jesli masz meza, to ma szczescie.
- Hm, dziekuje.
Unikalam go przez nastepne dni jak tylko moglam.
Za dwa dni zaprasil mnie na impreze biznesowa w sobotni wieczor.
- Musze zapytac meza, czy nie ma jakis planow.
- Tak, zapytaj swojego chlopaka.. czy moze meza - Opadly mi rece...
niedziela, 27 kwietnia 2008
CHOWANIE OBRACZEK
o 12:27
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz