piątek, 18 kwietnia 2008

STENOTYPISTKA

Okazuje sie, ze nie project management, czy negocjacje bylyby dla mnie przyszlosciowym kursem, ale stenotypia... Na Walnym Zgromadzeniu naszego polskiego stowarzyszenia zapisywalam jego przebieg. Zwazywszy, ze nie do konca opanowalam kto jest kim w tym towarzystwie, bylo to nie lada wzzwanie. W notatkach mam sporo rysunkow z cechami charakterystycznymi interlokutorow oraz kilka krotkich opisow postaci. Mam nadzieje ze uda sie dotrzec do ich prawdziwych tozsamosci, zanim raport zostanie opublikowany...

Bylam nieco zawiedziona, ze nikt sie nie pobil, a nawet nie wdal sie w dluzsze slowne utarczki. Nawet zadawniony konflikt starszyzny plemiennej z wspolpraca z partia komunistyczna w tle zatlil sie jedynie na kilkanascie minut i zostal sprytnie przeksztalcony w rozmowe o analizie historycznej poczatkow powstania stowarzyszenia.

Rozbawila mnie jedna rzecz: zgodnie ze statutem, zeby cos przeglosowac zmiane w 1. terminie trzeba ponad polowe glosow wszystkich czlonkow. W 2. - tylko ponad 50% ODDAJACYCH glos. Do glowy by mi nie przyszlo, ze pierwszy termin bedzie o 19.30 a drugi o 20.00 TEGO SAMEGO DNIA. Polak potrafi!

1 komentarz:

Temu Misiu pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.