niedziela, 2 grudnia 2007

REKONSTRUKCJA

10 dni w Krakowie i jaki efekt: nieskazitelna cera, krwistoczerwone paznokcie u stop, wlosy jednolite, pozbawione siwych pasemek, zalatane dziury w zebach... Do tego szczypta zmeczenia, w koncu odwyklam od imprezowania do 5 rano i picia wina do 3 z przyjaciolmi... Z nowosci: wzielam 4 lekcje jazdy i mam nadzieje, ze to wystarczy, by zawojowac szosy francuskie:=)

A w Krakowie piekne sa nawet osiedla mieszkaniowe... Zachod slonca w Czyzynach (magiczna dzielnica miedzy Srodmiesciem a Nowa Huta, nieodkryta jeszcze przez poetow) - widok z mojego panienskiego okna:


Lubie tez krajobraz zimowy Czyzyn:

3 komentarze:

Temu Misiu pisze...

Przez poetów to może ta dzielnia nie odkryta, ale przez malarzy specjalizujących się w konwaliach na pewno...

A propos - panieńskie okno - panieński pokoik cioci? Taka Annalogia...

olszuffka pisze...

Co ty mi tu imputujesz, ze niby moj landschafcik jest kiczowaty?

Nie widzialas nieba nad Osiedlem podczas spustu surowki... to jest dobiero widok, choc teraz chyba sie go juz nieczesto spotyka. Jak wrocisz z New Sacza, to koniecznie pojdz z ukochanym mezczyzna na Bulwarowa!

Anonimowy pisze...

Mnie już niejeden mężczyzna na ten spust surówki zapraszał (np. Pieluch i Ta Obrośnięta Małpa z Czarnym Ryjem) i jakoś się tak nie składało...Chyba spust surówki pozostanie na zawsze w sferze marzeń...

A ja Ci nie sugeruję, że landszafick kiczowaty, bo NH jest modna teraz. Tylko próbuję Ci przypomnieć, że co poniektórzy artyści już Czyżyny wcześniej odkryli i np. mieli tam swoje pracownie..inspiracje zaś zbierali na Kazimierzu. Konwalie też... :P
Starość idzie, co?