Dzis po raz drugi odwiedzil mnie moj znajomy z pierwszego dnia, Libanczyk, ktory naprawia w spoldzielni (?) rolety. Az trudno sobie wyobrazic, ze te masywne urzadzenia zepsuly sie od wiatru, a jednak!
Libanczyk byl pierwsza osoba, ktora ze mna porozmawiala na emigracji ludzkim glosem. Opowiedzial mi koleje swojego losu (mieszkal w 16 krajach!), po czym pouczyl mnie, ze siedzenie w domu jest niebezpieczne dla mlodej mezatki, bo moze spowodowac frustracje i pewna sklonnosc do zdrady. A wychodzac zostawil mi swoja wizytowke. Nie do konca skumalam, czy to ja mam do niego zadzwonic, czy tez "mamy zadzwonic z mezem"... na wszelki wypadek schowalam wizytowke gleboko.
Dzis przyszedl dzis z zona czy tez kolezanka, grubawa, sympatyczna blondyna, wiec stawiam na wersje numer dwa.
piątek, 7 grudnia 2007
ROLETY A SKLONNOSC DO ZDRADY
o 13:05
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz