Lyon stara sie stworzyc prawdziwie swiateczna gre swiatel, ale wychodzi mu glownie zbieranie duzej ilosci ludzi na malej ilosci powierzchni. Zeby przedostac sie na /przez targ bozonarodzeniowy, trzeba sie napracowac lokciami. Przyswoilam takze bardzo przydatne okreslenie Vous etes con, ktorego z powodzeniem mozna uzywac w roznych sytuacjach zyciowych zamiast nadwyrezac delikatne damskie lokcie. W dodatku nie sprzedawano nalesnikow z serem i szynka; zaznaczam: moich ulubionych nalesnikow, tylko jakies nudne nutellowe i cukrzane. Pelen zawod. Wieczor skonczyl sie jednak calkiem przyjemnie wlasnorecznie wykonanymi nalesnikami na maszynce crepes party (Do-it-yourself! sie klania) i zaciekla gra w odpowiednik Dupy biskupa z mezem V., jego bratem G. i siostra A.
--------
W niedziele spotkanko rodzinne z przyjemnymi kuzynami... jak zwykle nienajgorsze winko (generalnie kazde winko jest nienajgorsze, chyba ze jest najgorsze. Jakos rzadko tu jednak widuje Czar tesciowej. Sama tesciowa zreszta tez, w koncu jest gdzies na koncu swiata w Dzibuti).
niedziela, 9 grudnia 2007
LYON SIE STARA
o 16:39
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
tsss... alez jestes passe!
Teraz wsrod elit kontemplujących rzeczywistosc - z braku innego zajecia 24h/dobe - pija sie Lesny Dzban, ktorego glowna zaleta jest opakowanie foliowe w ksztalcie dzbana, co nieweluje koniecznosc zamrazania gotowki w butelce zwrotnej!
Swiat idzie do przodu!
U nas miedzy jednym zagonem salaty a drugim jeszcze tego nie wymyslono. Chyle czolo przed geniuszem pomyslodawcow Dzbana. (Przywiez jeden zamiast bialego sera...)
Prześlij komentarz