wtorek, 11 grudnia 2007

POMYSLY NA PRACE

Mozna by tak:

- przystapic co miejscowego cechu wioskowych glupkow (inspiracja Barankiem; pomysl uniwersalny, niezalezny od polozenia w czasoprzestrzeni)

- wyciagac listy sasiadom ze skrzynek europejskich (w Polsce sie dalo, tu niestety nie mozna wcisnac dloni, zawsze sie zaklinuje...) i odsprzedawac im za drobna oplata

- sprzedawac kartki swiateczne wlasnej roboty (to juz nie jest smieszne: wczoraj przyszedl pan odprzedac mi swoje produkcje, argumentujac, ze jest bezrobotny, co wywolalo u mnie skok cisnienia tetniczego i absolutna eliminacje empatii. Odpowiedzialam dzielnie, ze sama takowe robie, co zabrzmialo chyba jak jestem calkiem sama, ale doszlam do tego dopiero, kiedy brak zrozumienia na twarzy goscia zniknal za zatrzaskujacymi sie drzwiami)

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

No! Wiedzialam, ze dasz sobie rade.
Inne pomysly:
- nauczyc sie szybko grac na jakims instrumencie, nieco bardziej wyszukanym niz trojkat i przygrywac gdzies w Genewie
- uczyc polskiego (zdobycie chetnych to tylko kwestia reklamy)
- napisac ksiazke, cos w stylu Chemia dla Norwegow (moze byc druga czesc - Chemia dla Libanczykow - pana od rolet mozesz poprosic o konsultacje jezykowe)
- wyplatac koszyki
- trenowac druzyne graczy w kapsle
- hodowac koty rasowe (ach jaki to bylby piekny cios dla Predatora!)
- zalozyc objazdowy pchli cyrk (pchel dostarcza koty)
I wiele innych
Na poczatek moze nie wyciagaj sasiadom listow ze skrzynek, ale przekonaj ich, ze kwiaty lepiej rosna jak sie do nich mowi. Po polsku rzecz jasna... i za drobna oplata... :)

Wujek Dobra Rada vel Temu Misiu

olszuffka pisze...

Wiedzialam, ze na Temu misiu moge liczyc w tej dziedzinie.Pomysl z kwiatkami daje rade, gdyby nie to, ze niestety nie moge sie pochawalic szczegolnymi osiagnieciami w tej dziedzinie. Jedyny kwiatek doniczkowy, ktory podarowany mi zostal miesiac temu, zmarl smiercia naturalna tydzien temu. Odbyl sie cichy pogrzeb, nikt nie plakal a ni nie rzucal sie na znikajace w czelusciach smietnika cialo. A przemawialam do niego po polsku, zaklinalam i nic.

Anonimowy pisze...

to bylo dobre ;-)

mozesz jeszcze (choc to prozaiczne) zajac sie odsniezaniem ulic ;-) jakiej krzepy bys nabrala!
Rotosia samosia

olszuffka pisze...

a wiesz, to by mi sie przydalo... do tej pory mam zadyszke, jak probuje wjechac na gorke kolo nas... tylko, ze sniegu nie ma:) To nie to co u was, na Syberii;)